Dziś wejdźmy w rolę duchowych optyków, okulistów i wszystkich specjalistów zajmujących się korekcją wzroku.
Pewnie nie raz tego doświadczyłeś, że kiedy dwie osoby opowiadają o tym samym wydarzeniu, każda z nich podkreśla inne szczegóły i okoliczności. To samo dzieje się dziś, kiedy słuchamy opisów wydarzeń mających miejsce wokół Wniebowzięcia Chrystusa. W Dziejach Apostolskich czytamy, że uczniowie widząc jak Chrystus wstępuje do nieba, uporczywie wpatrują się w górę. Po chwili nawet tajemniczy „mężowie w białych szatach” pytają się ich, co się tam tak patrzą. I druga scena, opisana przez ewangelistę Mateusza – gdy uczniowie spotykają się z Jezusem chwilę przed Jego Wniebowstąpieniem – oddają mu pokłon. Spróbujmy uchwycić kontrast między obiema scenami – z jednej strony uczniowie wpatrujący się w niebo, z drugiej z wzrokiem wbitym w ziemię. Dalej Chrystus posyła ich słowami: „Idźcie i głoście…”. Nie da się ani iść, ani głosić, kiedy ma się wzrok utkwiony tylko w jednym miejscu. Zobaczmy na te scenę jako na zaproszenie do poszerzania swojej perspektywy patrzenia na rzeczywistość, a z drugiej strony na wystrzeganiu się fragmentarycznego patrzenia.
Zobaczmy na dwóch skrajnych przypadkach, co się dzieje, kiedy następuje zawężenie sposobu postrzegania rzeczywistości.
- Pierwsza historia wydarzyła się naprawdę. Na mojej pierwszej parafii kiedyś do drzwi plebanii zapukała jedna z parafianek ze słoiczkiem w dłoni. Okazało się, że chciałaby go napełnić święconą wodą. Trochę to mnie zdziwiło, ponieważ dość niedawno byłem u niej „po kolędzie” i pamietam, że poprawnie skropiłem wodą święconą jej mieszkanie. Gdy wręczałem parafiance pełny słoiczek, z ciekawości postanowiłem zapytać, w jakim celu ta woda. Pani odpowiedziała bardzo poważnym i nieco przyciszonym głosem: „Wie ksiądz co, bo mój mąż jest alkoholikiem i ja mu wodę święconą do herbaty dolewam”. Kiedy opowiedziałem te historię dziś podczas kazania w kościele, część ludzi się śmiała. Być może ktoś inny by oponował, twierdząc że owa pani bardzo dobrze postąpiła. Odsuwając na bok emocje, myślę że wszyscy się zgodzą, że jeżeli ktoś jest chory, to potrzebuje kontaktu ze specjalistą, diagnozy, lekarstw, procesu terapeutycznego. Nikt raczej osobie chorej na raka nie zaproponuje w ramach leczenia codziennego gotowania zupy na egzorcyzmowanej soli. Alkoholizm jest chorobą i jak każda inna choroba wymaga fachowej pomocy. Ten przykład, może dość jaskrawy ma pokazać, co się dzieje, kiedy nasza głowa jest skierowana cały czas do góry; kiedy zaczynamy rzeczywistość czytać tylko w kategoriach nadprzyrodzonych, ignorując wymiar doczesny, racjonalny.
- Druga historyjka jest bardzo prawdopodobna, ale zmyślona na potrzebę przykładu. Wyobraźmy sobie mężczyznę w średnim wieku, który jest sceptykiem. Sprawy religii, Boga, duchowości obchodzą go tyle, co robienie przetworów na zimę – czyli nic. Owy mężczyzna z jakiegoś powodu trafia na spotkanie modlitewne – nagle znajduje się pośród wielu ludzi, którzy z ogromną, autentyczną i głęboką wiarą modlą się, uwielbiają Boga. Gdzieś w tle gra porządny zespół muzyczny, tworząc odpowiedni klimat modlitwy uwielbienia. Chłop patrzy się na modlących się ludzi i ma ich za wariatów. Ale nagle bez żadnego powodu zaczyna płakać jak niemowlak, wręcz zanosić się od płaczu. Czuje jak spływają z niego złość, niepokój, różne negatywne doświadczenia. Na drugi dzień wstaje z łóżka pełen radości i entuzjazmu i myśli sobie: „to tylko emocje; to pewnie ta muzyka była grana na jakichś specjalnych częstotliwościach”. Tutaj mamy z kolei przykład odwrotny – zawężenie perspektywy tylko do wymiaru poziomego, przy jednoczesnym całkowitym wyeliminowaniu innych perspektyw. W taki sposób znowu nie mamy szansy objąć całości…
Dwa przykłady, dość skrajne i przejaskrawione, które miały pokazać nam co się dzieje, kiedy zawężamy nasze patrzenie do któregokolwiek z wymiarów – zawsze pominiemy bardzo ważny element rzeczywistości. Bóg zaprasza nas do nieustannego poszerzania naszego spojrzenia. Także do tego, aby zbadać swój sposób spojrzenia – czy przypadkiem nie patrzę się uporczywie w niebo, pomijając lub deprecjonując to, co doczesne? Czy może jestem zamknięty całkowicie w kategoriach możliwych do wyjaśnienia na drodze rozumowej i niejako zamykam się na wymiar nadprzyrodzony?
Rozważanie wygłoszone 24.05.2020 r. na Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, na podstawie liturgii słowa z dnia.